Alienacja na billboard
Dzięki billboardowi jednym ruchem dotrzesz do wszystkich lub prawie wszystkich osób, które chcesz aby go zobaczyły. Do twojego dziecka, do alienatora, rodziny alienatora, znajomych alienatora, nauczycieli ze szkoły, dyrektora szkoły, księdza proboszcza, może zobaczy i sędzia i prokurator. Dotrze do masy ludzi, do najmniej tysięcy osób. Część się zainteresuje. Dlatego uważam, że warto odesłać ich gdzieś dalej, by mogli się czegoś dowiedzieć, zrozumieć. Krótki, prosty adres internetowy moim zdaniem załatwia sprawę. Przekaz z samego billboardu jednak zrozumie tylko garstka osób.
Co to da? Może to już jedyna forma komunikacji z dziećmi (jak w moim przypadku). Może presja otoczenia będzie na tyle duża, że alienator ulegnie? Może sprawą w końcu zainteresuje się ktoś kto powinien i każe swoim podwładnym zrobić z tym porządek, aby na dzielni wstydu nie było, że tu się takie rzeczy wyprawiają i nikt sobie z tym nie radzi. Jedno jest pewne – świadomość istnienia zjawiska alienacji rodzicielskiej pójdzie w świat.
Ogarnięcie tematu billboardu wcale nie jest takie skomplikowane. Musisz liczyć się z kosztem, myślę, że najmniej 1.000 zł, a to i tak tylko około 1/3 najmniejszej stawki adwokata za byle sprawę, na którego wielu przeznacza środki, a on nic i tak nie wnosi). Znaleźć firmę obsługującą billboardy w okolicy i prawdopodobnie czekać miesiącami aż zwolni się rezerwacja na ten, który ciebie interesuje. Ja tak zrobiłem i uważam, że warto.
Jak ugryźć temat?
- Znajdź powierzchnię reklamową. Rozejrzyj się po okolicy czy w najbliższym otoczeniu znajdują się w ogóle billborady. Jak nie w najbliższym – może w kluczowym miejscu gdzie codziennie bywa alienator jest jakaś powierzchnia reklamowa. W mieście stanowi to mniejszy problem, ale na wsi też będzie jakiś billboard przy głównej drodze, w centrum. Jest szansa, że na dole billboardu będzie info do jakiej firmy należy. Może będzie akurat nawet wolny i będzie na nim info z numerem telefonu, że na wynajem. Najprościej, najszybciej. Można jeszcze poszukać w wyszukiwarce Google po frazie w stylu „agencja reklamowa Miasto” (pod „miasto” wstaw własne). Inna opcja, zwłaszcza w większym mieście gdzie nie brak billboradów – skorzystaj z wyszukiwarki Google, wpisz np. „billboard Warszawa” i będzie najmniej z kilka agencji reklamowych outdoor – sieciówek. Jako jednak szukający pojedynczego billboardu raczej nie masz z czym uderzać. Sugeruję dotrzeć do małej lokalnej agencji.
- Dostępność powierzchni to ciężki temat. Często są wynajęte na wiele miesięcy do przodu. Ustal stawki i dostępne terminy. Miej na uwadze, że nikt raczej nie wynajmie tablicy na krócej niż miesiąc.
- Ustal czy z tą samą firmą od billboradu jesteś w stanie załatwić projekt, druk i oklejenie.
- Przemyśl co chcesz prezentować na billboardzie. Naszkicuj.
- Zleć wykonanie projektu graficznego. Czasem ta usługa może być gratis przy prostym projekcie. Jeśli chciałbyś billboard podobny do mojego – mogę pomóc. Sam stworzyłem grafikę do mojego billboardu. Pamiętaj, że to grafika zupełnie innych rozmiarów niż jakiś banner z Facebooka 😉 Jakieś doświadczenie w tworzeniu grafiki jednak jest tu niezbędne. Nie popłyń za daleko z treściami – każda agencja weryfikuje treść przed publikacją i najzwyczajniej w świecie mogą się nie zgodzić opublikować zbyt kontrowersyjnych treści.
- Zapewne agencja bez problemu też załatwi druk. Jeśli nie – są drukarnie realizujące wydruk wielkoformatowy.
- Gdybym nie miał wyjścia to wziął bym duży pędzel, wiadro kleju i drabinę i próbowałbym okleić billboard wydrukowanym plakatem. Polecam jednak skorzystać z doświadczenia ludzi, którzy robią to na co dzień.
Dlaczego billboard a nie wydrukować plakat i nikomu nie płacąc nakleić na najbliższej budce transformatorowej czy innym miejscu? Zrobisz to oficjalnie. Nie jesteś wandalem, nie popełniasz wykroczenia. Twój mały plakacik na słupie ogłoszeniowym wszyscy zignorują, a i tak za chwilę zostanie zaklejony innym. Potężne 18 m2 robi różnicę. I też alienator nie podejdzie by po prostu go zerwać.
Ile to kosztuje?
Jak zawsze, odpowiedź będzie „to zależy” 😉 Oczywiście, że w centrum dużego miasta stawka będzie inna niż przy wjeździe do małego miasteczka. To raczej nie wymaga tłumaczenia. Nie znam się na reklamie outdoor’owej, nie moja branża, ale ogarnąłem temat od zera sam. Co jest do załatwienia? Projekt graficzny, druk, oklejenie, opłacenie powierzchni reklamowej. Standardowo każda z tych rzeczy kosztuje. Miałem też ofertę gdzie projekt, druk i oklejenie musiałbym (czy chcę czy nie) sam załatwić z kimś innym niż wynajmujący powierzchnię na billboard. Choć przyznam, że lokalizacja zacna, bo kilkaset metrów na prostej do „mojego” sądu, w ruchliwej części miasta zarazem. Ale musiałbym dłużej czekać, a i zapewne taka banalna kwestia jak pomazanie pędzlem klejem i naklejenie papieru to pikuś… dopóki sobie nie uświadomić, że to płachty o łącznej powierzchni 18 m2 i zapewne zanim to jako-tako okleję, to zniszczę wydruk i będę musiał płacić za nowy. Stąd padł wybór na agencję, który załatwia druk, oklejenie i oczywiście dysponuje powierzchniami reklamowymi w okolicy. Projekt graficzny wykonałem sam. Koszt? Nie powiem jaka firma, więc nie zdradzę tajemnic handlowych – 627 zł wynajem tablicy o powierzchni 18 m2 przy ruchliwej drodze krajowej przy skrzyżowaniu, a druk (plus oklejenie i zdjęcie) to 307 zł. Stawki brutto. Ceny z późnej jesieni 2020. Odłóż stówkę miesięcznie i spróbuj.
Akcja Przemka
Jesienią (chyba w październiku) 2021 roku Przemek, alienowany ojciec, zainicjował akcję billboardową w Polsce. Zorganizował billboardy, pomógł innym chętnym do wzięcia udziału w akcji rodzicom, w tym w przygotowaniu grafiki. Na plakatach widniało wielkie czerwone „stop alienacji rodzicielskiej”, napis „córka/syn nie widział mamy/taty od NNNN dni. Kocham cię – mama/tata”. Artykuł o akcji i zdjęcia niektórych billboardów umieszczonych w przestrzeni publicznej – artykuł na Fakt.pl (galeria zdjęć billboardów) i na Kobieta.Onet.pl Co uzyskał sam Przemek dla siebie? Jak można przeczytać, dzięki akcji zobaczył się z córką po 7 miesiącach izolacji. Co zrobił dla ogółu? Uważam, że bardzo dużo, bo temat pojawił się w mediach, w przestrzeni publicznej. Posłuchaj też wywiadu w Radiu Wrocław z inicjatorem akcji billboardowej – posłuchaj na radiowroclaw.pl
Gdyby co drugi alienowany rodzic na miesiąc wystawił na świat tego typu billboard – temat alienacji rodzicielskiej nie mógłby pozostać ignorowany. Mówiło by się o tym wszędzie i ktoś coś musiałby z tym zrobić… Do dzieła. Billboardem w alienację! I zachęcam by zapisać się na powiadomienia email o nowych wpisach na tej stronie.
Witajcie. Dzisiaj mija 1078 dzień odkąd nie widzę własnej córeczki. Średni koszt wszelkiej „batalii” sądowej to około 10 tysięcy w skali roku. Jestem jedną z osób, która korzystała z kampanii bilboardowej , po zainicjowaniu akcji przez Przemka z Raciborza, który to w późniejszym czasie zasponsorował takową akcję w całej Polsce kilku ojcom, wśród których byłem i ja z informacją ile czasu nie widze córki. Mój bolboard wówczas losowo umieszczony został w Częstochowie. Również uczesticzyłem czynnie w audycjach radiowych poruszających temat AR, w tym w tej w Radio Wrocław, które zaprosiło Przemka bezpośrednio do studia. I teraz moje spostrzeżenia na podstawie doświadczeń. Oczywiście jako świadomy rodzic tego, że mojemu dziecku dzieje się systemowa krzywda, która w następstwie dotyka jednego z rodziców (w tym wypadku mnie), gotowy byłem podjąć się wszelkich metod, prób, opcji takiego wpłynięcia zarówno na system i jego popleczników jakich desygnował , ale również na alienatora, jego najbliższe otoczenie, uderzając wstydem itp. Czy zadziałało? Nie ! Dlaczego? Z prostego wzgleu, a mianowicie takiego że co prawda społeczeństwo oglądało bilboard, ale nie oszukujmy się większość nie rozumiała go tak jak symbolicznej czerwonej łapki która swego czasu widniała w całym kraju z napisem co to za łapa?, bo ktoś kto nie zderzył się z alienacją rodzicielską, ten jej nigdy nie zrozumie, a ten kto żyje w szczęśliwej rodzinie, nie jest skłonny zapoznać się, edukować, przygotować, zrozumieć, więc będzie tkwił w niewiedzy i nieświadomości do chwili, kiedy przemoc ta dopiero dotknie jego i jego dziecko lub dzieci. A czy alienator tym się przejął? Pewnie jest jakiś odsetek takich osób, które cenią sobie swój image, które są osobami publicznymi, które dbają o swój wizerunek wśród znajomych, w pracy itp i takie osoby faktycznie mogą być poruszone akcją bilboardową, jednakże na większość alienatorów w żaden sposób ta forma nie wpłynie, i wy sami wiecie dlaczego, bo przecież jego czyny nie są podyktowane intelektem, a jedynie instynktem który nie wskazuje mu że robi coś źle. W przekonaniu wewnętrznym alienator szybciej udowodni że drugi rodzic jest jednorożcem, niż przyzna się tudzież zrozumie że postawa jaką reprezentuje godzi w podstawowe dobro dziecka do obojga rodziców i do szczęścia tego dziecka (pomijamy oczywiście sytuacje skrajne w których faktycznie należy izolować dziecko od jakiegoś z rodziców z uwagi na zagrożenie zdrowia lub życia dziecka). Zatem żadna presja w moim przypadku, nie zadziałała, w zamian oczywiście każde działanie miało swoje odzwierciedlenie w aktach sądowych, które z każdą kolejną akcją anty alienacyjną, dokładało kolejne tomy do akt. W moim przypadku także procedury zagrożenia karą zapłaty proponowane przez legislatora , uważającego tę formę wpłynięcia na zmianę postawy za wystarczające – NIE BYŁY WYSTARCZAJĄCE i nigdy nie będą w sytuacji, w której alienator nie pracuje a finalny egzekutor w postaci komornika ma związane ręce. Zatem po trzech latach dalej tkwiąc w niczym, biedniejszy o kupę kasy stanąłem przed wyborem ostatniej drogi. Pierwsza to spakować plecak i wyjechać na przysłowiową Grenlandię (co oczywiście nim pomyślałem to odrzuciłem) i druga opcja i ostateczna, to wniosek o zmianę miejsca zamieszkania dziecka przy mnie z uwagi na niepoprawną postawę rodzica wiodącego (uwiarygodnioną wieloma dowodami, w tym uprzednią karą zapłaty, nakazem który wisi nadal u komornika na wierzytelność ponad 10 tysięcy zł itp). Taki wniosek też złożyłem i tu uwaga zawsze używajcie narzędzia (wraz z zabezpieczeniem), które przede wszystkim ma sprawić to ze Sąd nie podejmie tematu za pół roku tylko MUSI to zrobić w ciągu 30 dni na podstawie art 737 kpc ! . Ponadto wniosek o zabezpieczenie daje Wam jeszcze inne możliwości ruchów, a mi dał takową, iż znając postawę sędziego i automatyzm w uwalaniu wniosków ojców, nie miałem złudzeń że oddali zabezpieczenie, jednakże nie dałem mu się wykazać w tym zakresie tylko przedstawiłem stanowisko , korzystniejsze dla zapisów w aktach które Bóg wie kto będzie jeszcze i kiedy oglądał, że to ja wychodzę po raz wtóry z propozycją i mogę wycofać wniosek o zabezpieczenie pod warunkiem, że strona przeciwna się zgodzi podjąć wspólną terapię psychologiczną celem wypracowania prawidłowych postaw i wzorców rodzicielskich, celem wzajemnej możliwości realizowania władzy rodzicielskiej nad dzieckiem przez OBOJE RODZICÓW ! No i uwaga strona przeciwna co do zasady się zgodziła. Na pytanie sądu co to oznacza „co do zasady”? udzieliła odpowiedzi że co prawda nie ma sobie nic do zarzucenia w swojej postawie i jest cacy i happy, ale faktycznie pomoże to w wygaszeniu konfliktów między stronami i będzie przede wszystkim działaniem w kierunku dobra dziecka.
Kończąc powiem Wam, że terapeuci mega, pracujemy oczywiście ponosząc koszty wzajemnie (700zł miesięcznie) wraz z dzieckiem które także wzięli pod skrzydła innego ze swoich specjalistów z którym dziecko póki co pracuje odrębnie, ale w nas wygaszają wszelkie konflikty, złe emocje itp i uczą jak być rodzicami dla naszego dziecka, szanując się i akceptując wzajemnie. To w dużym skrócie. Jestem mega zadowolony, dlatego wskazuję Wam tę drogę abyście wszystko zrobili aby na taką terapię trafić, (ugodowo oczywiście może być ciężko bo alienator będzie was unikał i odmawiał jak już pewnie się przekonaliście na wstępnych próbach tzw mediacji), ale po to macie głowy i narzędzia, aby tak podejść temat, by to sąd przychylił się za zasądził taką terapię wspólną dla Was, jak tam traficie – i traficie na specjalistów z min 20 letnim doświadczeniem , to będziecie wygrani a przede wszystkim wygrane będzie wasze dziecko. Wczoraj byłem na siódmej terapii, ona trwa i trwać będzie, jednakże jutro uwaga WCHODZĘ DO DOMU MATKI DZIECKA , siadam jako gość i z nią rozmawiam. Będzie to forma systematycznego „rozbrajania” dziecka z tego co ono manifestuje w nieuzasadniony sposób względem ojca. Nie będziemy naruszać przestrzeni dziecka jakim jest jego pokój, będziemy siedzieć choćby w milczeniu, aby dziecko miało szansę uświadomić sobie że tata jest w domu i nic się nie dzieje, a może ciekawość sprawi że wyjdzie zobaczyć co się dzieje. Oczywiście będzie krzyczało, próbowało nas skłócić aby osiągnąć swój cel i tatę wygnać z domu, ale celu nie osiągnie do czego wraz z matką przygotowali nas terapeuci. Jestem dobrej myśli. Piszę Wam abyście nie czekali aż 3 lata jak ja do tego momentu, tylko doświadczeni moją historią, zrobili wszystko by trafić pod skrzydła specjalistów. Trzymajcie się i trwajcie w sile. Jarek ze Szczytów Alienacji Rodzicielskiej
Dzięki za ten komentarz. Ze wszystkim co napisałeś się zgadzam. Także z tym, i staram się to zawsze przypominać, że cokolwiek się zrobi lub nie zrobi to będzie użyte przeciwko tobie, czyli rodzicowi alienowanemu. Ja uczestniczyłem w mediacjach. Prowadzonych przez niby doświadczonych mediatorów. Też ponosiłem koszty finansowe tych spotkań. Jednak jestem zniesmaczony postawą mediatorów, którzy, jak się nieco zgłębić w ich postawę, to dążyli najbardziej do swojego celu – do osiągnięcia podpisanej ugody, jakkolwiek by ona nie była szkodliwa (dla dzieci) i irracjonalna. To był żenujący spektakl. Zazdroszczę Tobie (zupełnie serio) doświadczonych, mądrych terapeutów, którzy Ciebie i matkę jakoś kierują. Skoro są dobrzy, to zachęcam byś się podzielił jakimś namiarem na nich, np. stroną www czy co tam posiadają. Może też podzielisz się treścią tego wniosku o zabezpieczenie – oczywiście treścią jako taką, bez żadnych uzasadnień z Twojej sytuacji i bez danych osobowych, takie fragmenty, który mogą być uniwersalne. Powodzenia i dzięki za komentarz raz jeszcze. Może ktoś podąży tą drogą i mu się uda.