Zmiana szkoły dziecka

Zmiana szkoły dziecka

Uprowadzenie dziecka = zmiana szkoły

Alienacja rodzicielska – jej głównym „składnikiem” jest po prostu słownikowa alienacja, izolacja. Znany większości, a może nawet prawie wszystkim alienowanym rodzicom numer – rodzic alienujący przeprowadza się z dziećmi. Bez pytania, bez zgody, a często nawet bez poinformowania (dowiesz się po fakcie, jak w moim wypadku). Niejednokrotnie licząc w setkach kilometrów. Sam ten ruch daje zwykłą logistyczną i finansową przewagę alienatorowi. Moje dzieci zostały uprowadzone tylko kilkadziesiąt km dalej. Mamy w Polsce obowiązek szkolny. Zatem akcja alienatora z uprowadzeniem dzieci wiąże się ze zmianą im szkoły (jeśli są oczywiście w wieku szkolnym).

Uprowadzenie? Istotne sprawy dotyczące dziecka.

Zmiana miejscowości zamieszkania dziecka, a także zmiana szkoły, bez wątpienia zalicza się do listy istotnych spraw dotyczących dziecka. Co ciekawe, nie jest w prawie ta lista sprecyzowana, nie jest zamknięta. To jak z hasłem „dobro dziecka”. Nie pozostawia jednak wątpliwości, że dla dorosłego zmiana miejscowości zamieszkania czy pracy są zdarzeniami istotnymi, to tym bardziej dla młodego człowieka.

Istotne sprawy dotyczące dziecka” oznaczają, że rodzice muszą dojść do porozumienia w takich kwestiach. Jeśli nie jest to możliwe – zgodnie z prawem – udadzą się do sądu i sąd podejmie decyzję. Co jeśli jednak jedno z rodziców postanowi zadziałać na własną rękę, w weekend przeprowadzić się 400 km dalej? A no nic. Nic, po prostu nic. Alienator działał wbrew prawu, ale prawo nie przewiduje za to żadnych sankcji. Czyli drogi rodzicu alienatorze – prawo mówi, że nie możesz, ale jak to zrobisz to zupełnie nic ci to za nie grozi. Co więcej – takie postępowanie zostanie nagrodzone. I nie podchodzi to pod kategorię „uprowadzenia”. Ot, nie powinno się stać, ale się stało, cóż.

Zmiana szkoły dziecka

Co powinien zrobić dyrektor szkoły, do której alienator próbuje zapisać dziecko po uprowadzeniu? Co szkoła powinna, musi, co robi…? Z mojego doświadczenia i z tego co słyszałem – szkoły unikają tematu na różne sposoby. W sposób bierny, aktywny… ale unikają problemu.

Każda szkoła posiada formularz zgłoszenia dziecka do szkoły. I tu alienatorzy robią różne fikołki aby obejść ten „problem”. Bo zasadniczo na wniosku wymagany jest podpis obojga rodziców. Wymagane są też dane kontaktowe do obojga rodziców.

Sprawdź na stronie szkoły jak wygląda formularz zgłoszenia dziecka do szkoły. Zapewne wymagane są podpisy obojga rodziców. Sprawdź co mówi na ten temat statut szkoły, jeśli cokolwiek mówi.

W takim formularzu zgłoszenia dziecka do szkoły zapewne pod koniec, obok miejsca na podpis rodziców, jest zapis: „Oświadczam, że wszystkie dane przedstawione w deklaracji są prawdziwe. Jestem świadoma/y odpowiedzialności karnej za złożenie fałszywego oświadczenia.”. Szkoła ma obowiązek udostępnić Ci do wglądu, kopię wniosku o przyjęcie twojego dziecka do szkoły. Nie ma siły – alienator musiał poświadczyć i podpisać fałszywe deklaracje. Możesz wykorzystać to nie tylko w sądzie w ramach sprawy rodzinnej.

Co prawie na pewno zrobi szkoła? Przyjmie Twoje dziecko wbrew zasadom, na wniosek wyłącznie jednego rodzica. Łamiąc prawo, wytyczne i zapewne nawet zapisy własnego statutu. Ciekawsze jest pytanie do czego posunęła się alienatorka aby to zrobić. Sprawdź, zobacz złożony wniosek o przyjęcie do szkoły twojego dziecka. Mnie zaskoczył. Choć wniosek matki o przyjęcie do szkoły nie zaskoczył mnie chyba tak jak wychowawczyni, która mnie zobaczyła na zebraniu w szkole… bo była przekonana, że ojciec ucznia nie żyje. Buuu!

Fikołki alienatora czyli jak obejść wniosek

Alienator zapewne zrobi/ł co najmniej jedną z rzeczy:

  • poda dane kontaktowe jako do ciebie – swoje, dziadków, innego członka rodziny (tak zrobiła matka moich synów);
  • możliwe, że podpisze się za ciebie (lub kogoś o to poprosi) – mamy zgrabne przestępstwo podrobienia podpisu (art. 270 § 1 KK);
  • formalny wniosek będzie dla alienatora tak niewygodny, że napisze podanie jak sam uzna, na własnej kartce zamiast na oficjalnym druku (tak zrobiła matka moich synów);
  • posłuży się innym kłamstwem, np. że brak kontaktu z drugim rodzicem.

Wytyczne, materiały, opinie… Kuratorium Oświaty

Serwis internetowy o nazwie Portal Oświatowy to portal m.in. dla dyrektorów szkół. Podjęli temat po pytaniu zadanym przez jednego z dyrektorów. Przeczytamy w odpowiedzi eksperta Portalu:
„Dyrektor szkoły może przyjąć ucznia przechodzącego z innej szkoły publicznej, jeśli zostaną spełnione warunki określone przepisami ustawy Prawo oświatowe i wydanego na jej podstawie rozporządzenia oraz wynikające z przepisów wewnątrzszkolnych”;
„Jeżeli władza rodzicielska przysługuje obojgu rodzicom […] każde z nich może działać samodzielnie, o ile działanie to nie dotyczy decydowania o istotnych sprawach dziecka, do których zalicza się m.in. decyzje w sprawie wyboru szkoły.”;
„Jeżeli władza rodzicielska przysługuje oboju rodzicom żyjącym w rozłączeniu, matka dziecka powinna zwrócić się do dyrektora o przyjęcie dziecka do szkoły dopiero wtedy, gdy rozwiąże swoje sprawy rodzinne.”;
„W sytuacji braku porozumienia między rodzicami w istotnych sprawach dziecka, takich jak wybór szkoły, dyrektor powinien wstrzymać się z realizacją wniosku matki o przyjęcie dziecka do szkoły do czasu spełnienia wszystkich warunków.”

Ciekawy też jest dokument z kontroli przeprowadzonej przez Kuratorium Oświaty w Lublinie w szkole podstawowej, na wniosek ojca. Dokument sporządzony po kontroli opisuje tę konkretną sytuację i wytyczne kuratorium dla dyrektorów szkół.

Można też zgłosić taką kontrolę dyrektorowi szkoły do właściwego Kuratorium Oświaty, gdy sobie bardziej na nią zasłużył (moja opinia), niż tylko przyjęciem dziecka do szkoły wbrew zasadom. Na pewno będzie to forma edukacji dyrektora 🙂

Jak to powinno działać? I jak wiele by zmieniło…

Jak powinno to działać? I jak przeciwdziałało by skutecznie alienacji rodzicielskiej?

Alienator uprowadza dzieci np. 100 km dalej. Dzieci muszą uczęszczać do jakiejś szkoły. Alienator cwaniakuje i próbuje zapisać dzieci w miejscowości gdzie je uprowadził. Dyrektor powołując się na panujące przepisy odmawia. Co wtedy do wyboru ma alienator…? Albo wrócić z dziećmi skąd je uprowadził albo dzieci nie pójdą do szkoły, nie będą realizować obowiązku szkolnego, a akurat tym szybciej się kurator, sąd zainteresują niż przecież alienacją rodzicielską. Tak niewiele trzeba by coś zmienić na lepsze dla DOBRA DZIECI.

Może jednak warto edukować dyrektorów szkół poprzez Kuratorium Oświaty…? 😉

Podstawy prawna

Ustawa z 14 grudnia 2016 Prawo oświatowe – art. 164 ust. 1 i 5

Ustawa z 25 lutego 1964 r. Kodeks rodzinny i opiekuńczy (tekst jedn.: Dz.U. z 2020 r., poz. 1359)

Rozporządzenie Ministra edukacji Narodowej z 21 sierpnia 2019
w sprawie przeprowadzania postępowania rekrutacyjnego oraz postępowania uzupełniającego do publicznych przedszkoli, szkół, placówek i centrów

Wniosek o przyjęcie dziecka do szkoły wyczarowany przez alienatora

Choć dyrektor szkoły nie powiem aby coś w sprawie tej sytuacji zrobił, raczej maksymalnie biernie grał na czas, to nie będę się nad nim pastwić i nie wymienię nazwy szkoły. Chcę tylko dać przykład co realnie robi alienator a co szkoła akceptuje, choć absolutnie nie powinna. Wniosek ten w ogóle nie powinien przejść z kilku powodów. Po pierwsze nie jest na oficjalnym, obowiązującym w szkole druku zgłoszenia dziecka do szkoły. Brak na nim jakichkolwiek oświadczeń rodzica. Brak podpisu drugiego rodzica. Realnie brak danych kontaktowych jednego z rodziców. A na dokładkę – dyrektor jeszcze w czasie wakacji, przed przyjęciem dzieci, otrzymał mój pisemny sprzeciw na zmianę szkoły moim dzieciom (oczywiście pismo zignorowane).

Jak ktoś potrafi wyciągać dalsze wnioski ze skanu pisma to zapewne wyciągnie je z charakteru pisma jak i ogólnego stylu wniosku i zawartej w nim treści. Ale to już na marginesie 😉

wniosek alienatora o zmianę szoły dzieciom

Ojciec

Jeden komentarz do “Zmiana szkoły dziecka

  1. W moim przypadku było tak że matka złożyła oswiadczenie że jest samotnie wychowującym rodzicem. Danych ojca nie podała. Gdy się pojawiłem na wywiadówce, wychowawczyni powiedziała mi poźniej ze myślała że mnie po prostu nie ma…

    W kolejnej szkole – po porwaniu i bezprawnym wywiezieniu dziecka – nie poszło tak łatwo. Szkoła nie chciała zapisać bez mojej zgody. Alienatorka wysłała mi dokument żadając jego podpisania. Nie podpisałem. W efekcie moja córka przez niemal dwa tygodnie nie chodziła do szkoły. Co ostatecznie zrobiła dyrekcja? Kierując się dobrem dziecka przyjęła warunkowo do czasu wydania postanowienia przez Sąd. A Sąd to tylko przyklepał.
    Rzeczywistość jest taka że alienatorka przychodzi i mówi że ojciec to pijak, przemocowiec, nie interesuje się dzieckiem, nie płaci na dziecko a ona biedna musiała przed nim uciekać do obcego miasta… Zrobi z siebie ofiarę, rozpłacze się i… załatwione. Nikt przecież nie będzie weryfikować czy mówi prawdę.
    W Sądzie jest podobnie, alienatorka mówi, ojciec przedstawia dowody, pokazuje wyrok że zniesławiła, że fałszywie oskarżała, że nie można uznać jej za wiarygodną. I co robi Sąd? Przyjmuje jej zeznania jako dowód, dowody ojca pomijając w całości.
    Tak, też potajemnie wywiozła dziecko. 700 km…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *