Dołączenie Rzecznika Praw Dziecka do sprawy
Po co wstąpienie Rzecznika Praw Dziecka do sprawy jako strona postępowania? Aby sędzia nie czuł / nie czuła się zbyt dobrze, jak pan i władca na sali rozpraw, któremu nikt nie patrzy na ręce. Rzecznik Praw Dziecka uważam, że ma szansę jedynie pozytywnie wpłynąć na sprawę. W najgorszym przypadku wcale. Na dodatek jest to ruch, który nic nie kosztuje.
Rzecznik Praw Dziecka ma z założenia zadbać o dobro dziecka. Samo jego przystąpienie oficjalnie do sprawy może mieć dobry wpływ. Kto ma zadbać o dobro dziecka, kto reprezentuje na sali dziecko? Sędzia niekoniecznie…
Tak prostym i krótkim pismem jak poniższe osiągnąłem efekt i Rzecznik Praw Dziecka dołączył do sprawy jako strona postępowania:
Przy okazji zawsze to efekt globalny – niech Rzecznik wie, że takie sprawy mają miejsce i jaka jest ich skala. Niech to się pojawi w statystykach.
Możesz skorzystać z formularza kontaktowego na stronie Rzecznika Praw Dziecka. Jakoś jednak intuicja mi mówi, że w tego typu instytucjach podpisane odręcznie pismo ma inny wymiar. Najwyżej wydrukuj, podpisz, zeskanuj i daj jako załącznik w tym formularzu kontaktowym.
Decyzja Rzecznika o przystąpieniu
W chwili tworzenia tego wpisu moja sprawa w sądzie się jeszcze toczy w stosownym sądom tempie, jednak taki był efekt na wniosek skierowany do Rzecznika Praw Dziecka:
Wykorzystuj wszystkie możliwe narzędzia do walki z alienacją rodzicielską. Wszystko trwa długo, więc nie zwlekaj z podejmowanymi działaniami.
Gotowy wzór pisma
Gotowy szablon do pobrania:
Zobacz podobne wpisy
Jaki efekt dołączenia Rzecznika?
Sprawa w toku. Ale ponaglenie sądu przez Rzecznika Praw Dziecka spowodowało, że po roku od poprzedniej rozprawy, gdzie cały czas nawet sędzia nie wyznaczyła następnego terminu rozprawy, momentalnie po piśmie Rzecznika termin został wyznaczony. Dla zainteresowanych – Rzecznik osobiście ponaglił prezes sądu (zdjęcie z akt sprawy):
Na mojej rozprawie stawił się mecenas z Biura Rzecznika Praw Dziecka.
Rzecznik Praw Dziecka o uprowadzeniu dziecka przez rodzica
Przy okazji polecam dosyć w sumie dobry tekst na stronie Rzecznika Praw Dziecka dotyczący tego, że wbrew temu co twierdzi np. policja, to jednak rodzic może uprowadzić własne dziecko. Nie rozumiem tylko czemu rzecznik uważa, że za granicą to uprowadzenie, a do granicy Polski to jakoś nie bardzo, ale nic to. Bo w ramach Polski może oznaczać to np. 400 km, a za granicę już np. tylko 100 km. Stwierdza fakt, że to uprowadzenie i że to dla dziecka jest niedobre. Nie napisał co z tym zrobić. Nie napisał bo i w Polsce, jak pokazuje praktyka, nie za wiele skutecznie da się zrobić z porwaniem dziecka przez rodzica. O czym doskonale wiemy. brpd.gov.pl
Tu taka anegdotka… Sędzia zbeształ mnie na rozprawie gdy użyłem sformułowania, że „uprowadzono” moje dzieci. Natomiast nie stanowiło już dla niego żadnego problemu zaprotokołowanie w tej sytuacji słów (o dziadku dzieci): „Przeprowadził dzieci bez wiedzy i zgody ojca dzieci”. Dla mnie czysta definicja uprowadzenia. No ale cóż… Jeśli ktoś kogoś „przeprowadza” bez wiedzy i zgody – to go porwał. Takie są fakty 🙂